
środa, 28 kwietnia 2010
wtorek, 20 kwietnia 2010
poranek
Poranki mają to do siebie, że słońce świeci bardzo ostro, jasno i prosto w oczy. Na skutek tego, pomimo wszechobecnej jasności, zupełnie niczego nie można zobaczyć.
Co zrobić, jeśli poranek trwa zbyt długo? Nie dzień, dwa, lecz znacznie dłużej. Przeciąga się nieprzyzwoicie, trwa...
Co zrobić, jeśli poranek trwa zbyt długo? Nie dzień, dwa, lecz znacznie dłużej. Przeciąga się nieprzyzwoicie, trwa...
czwartek, 15 kwietnia 2010
poniedziałek, 12 kwietnia 2010
piątek, 9 kwietnia 2010
poniedziałek, 5 kwietnia 2010
różnica, niekoniecznie serio
gdybym była z kobietą
wolałabym dotykać ją
gdybym była z mężczyną
wolałabym aby on dotykał mnie
théoriquement
bien sure
wolałabym dotykać ją
gdybym była z mężczyną
wolałabym aby on dotykał mnie
théoriquement
bien sure
piątek, 2 kwietnia 2010
rozciąganie czasu
Zastanawiałam się ostatnio za co kocham włóczęgostwo. Już wiem. Poza tym, że pozwala dotykać wciąż nowych rzeczy to rozciąga czas. Po prostu niesamowicie. Wczoraj o świcie wsiadłam do mojego kanciaka, po kilku godzinach zanurzyłam się w innym świecie. Zjazd z głównej drogi, rozproszone światło i nagle wkraczam w inny wymiar, inne tempo życia, otaczają mnie inni ludzie. Mija czas, którego nie czuję, klatka po klatce próbuję ukraść dla siebie kawałek rzeczywistości której nie znałam. Zapachy, kurz, rozmowy, cienie, biegające psy, okienne koty, gorący chleb. Dolny Śląsk.
Potem zmęczenie, piekące usta, zimna woda ze schowka i znów droga. Łódź, przepastne fotele, muzyka w której dobrze się schować, zwolnienie tempa, zwiększenie tętna, zapach włosów. Zamknięte oczy. Sen. I skrzypiąca podłoga. Kocham dźwięk skrzypiącej podłogi. By tego słuchać zrezygnuję ze snu. Zawsze.
I powrót. Zniecierpliwienie do samej siebie, które po chwili rozpływa się w błogości, zupełnie już nieużyteczne.
Dwa dni. Zapachów wystarczyłoby na tydzień, a mi ciągle mało.
Potem zmęczenie, piekące usta, zimna woda ze schowka i znów droga. Łódź, przepastne fotele, muzyka w której dobrze się schować, zwolnienie tempa, zwiększenie tętna, zapach włosów. Zamknięte oczy. Sen. I skrzypiąca podłoga. Kocham dźwięk skrzypiącej podłogi. By tego słuchać zrezygnuję ze snu. Zawsze.
I powrót. Zniecierpliwienie do samej siebie, które po chwili rozpływa się w błogości, zupełnie już nieużyteczne.
Dwa dni. Zapachów wystarczyłoby na tydzień, a mi ciągle mało.
Subskrybuj:
Posty (Atom)