sobota, 13 marca 2010

wieczorowo

Zwyczajny wieczór z butelką hiszpańskiego Gran Feudo, a właściwie z jego połową, która została mi po wczorajszym wieczorze.
Siedzę z nim sama w myśl zasady, że jedna butelka wina na troje to dobry pomysł, ale tylko pod warunkiem, że dwoje z nich nie pije ;)
Uwielbiam wino. Najbardziej czerwone i wytrawne. Wyjątek robię jedynie dla białych win alzackich, szczególnie Vendange Tardive(z winogron z późnego zbioru). Jego aromat, bogaty, pełny smak to opowieść o Alzacji przez wieki wyrywanej sobie nawzajem przez Niemcy i Francję. Mam wrażenie, że wbrew wszystkiemu Alzacja wzięła z każdego z tych dwóch narodów, to co najlepsze. Rzetelność, porządek, prostotę i otwartość niemiecką, połączyła z odrobiną francuskiej finezji, lekkości bytu i radości życia. To samo można powiedzieć o alzackich winach. Najczęściej uprawia się tam dwa szczepy: Riesling i Gewurztraminer, ponadto Muscat, Pionot Gris, a także Pinot Blanc – ważny składnik alzackich win musujących.
Gewurztraminer wymagający chłodnego klimatu daje wina o lekko różanym aromacie, eleganckie, pełne, soczyste, miodowe, lekko korzenne, intensywne pod każdym względem, nasycone w kolorze. Jest to jednocześnie wino niezwykle kapryśne, łatwo traci kwasowość, więc wymaga rzetelnej, „niemieckiej” ręki ;)
Alzackie wina, tak niedoceniane w Polsce oferują nam wiele niespodzianek. Przeciez poza Vendange Tardive i Sélection de Grains Nobles (z winogron z późnego zbioru, dotkniętych szlachetną pleśnią) jest jeszcze Crémant d'Alsace – wino musujące tak dobre, że Francuzi wypijają je właściwie sami, eksportując zaledwie 10% całej produkcji, a my płacimy fortunę za Dom Perignon, Veuve Clicqout czy Moet&Chandon, które zainwestowały fortunę… w reklamę.

3 komentarze:

  1. Alzację, jak do tej pory, odwiedziłem raz. Jedyne co pamiętam to wyśmienite Rieslingi.

    OdpowiedzUsuń
  2. Uwielbiam Chianti. Wciąż trzymam butelkę Chianti Classico rocznik `67 , która czeka na właściwą okazję.

    OdpowiedzUsuń
  3. Rieslingi też są boskie, ale alzacki gewurztraminer to potęga smaku :) Natomiast coq au vine podany z wytrawnym reislingiem to mistrzostwo świata!
    A Tobie Tomek zazdroszczę tego chianti :/ mam nadzieję, że je kiedyśotworzysz, a potem opowiesz!

    OdpowiedzUsuń